Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lekarze jak wolontariusze

Treść

Wstrzymano ewakuację chorych z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu, bo lekarze zgodzili się na wznowienie negocjacji z dyrekcją na temat wynagrodzeń za godziny nadliczbowe. Do porozumienia z medykami doszło w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym, któremu także groziła ewakuacja. Po tym, jak w środę ewakuowano kilku pacjentów z oddziałów chirurgicznego i onkologicznego WSS, wczoraj miało być kontynuowane przewożenie chorych do innych placówek. Osoby w lżejszym stanie wypisywano do domów. Jednak przed południem lekarze postanowili wrócić do stołu rokowań. Zgodzili się pracować przez cały dzień na zasadzie wolontariatu. Lekarze wystąpili też do wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego o wstrzymanie się do dzisiaj z wykreśleniem z rejestru zakładów opieki zdrowotnej oddziałów chirurgicznego i onkologicznego. Jednak podjął on wczoraj decyzję o wykreśleniu oddziałów, co oznacza, że szpital nie może już na nie przyjmować pacjentów. Tym samym straci także część pieniędzy z kontraktu, które Narodowy Fundusz Zdrowia miał przekazywać co miesiąc na utrzymanie obu jednostek, a zwolnienia czekają lekarzy, pielęgniarki i innych pracowników oddziałów. 11 pacjentów ze zlikwidowanych oddziałów zostało przewiezionych do innych placówek w regionie lub też przeniesiono ich do innych oddziałów WSS. Szpital na pewno odwoła się od decyzji wojewody do ministra zdrowia, ale nawet jeśli wygra, to procedura ponownego wpisu do rejestru potrwa przynajmniej około miesiąca. Dopiero wtedy będzie można na nowo przyjmować pacjentów i zatrudnić lekarzy i pielęgniarki. Medycy z WSS czekali wczoraj także na efekty rozmów dyrektor Luizy Staszewskiej z NFZ w sprawie zapłaty szpitalowi pieniędzy za nadwykonania usług medycznych. Chodzi o prawie 2 mln zł, które można by przeznaczyć na zapłacenie lekarzom za pracę w nadgodzinach. Niestety, jak poinformowała Staszewska po spotkaniu, NFZ chce przekazać w ramach ugody tylko 1,5 mln zł, ale nie wiadomo, kiedy dokładnie te pieniądze zostaną wypłacone. Dyrektor nie miała więc dobrych informacji dla lekarzy, ale mimo to obie strony miały usiąść do stołu i dyskutować o rozwiązaniu problemu z obsadzeniem dyżurów. Jeśli medycy nie wrócą do pracy, to ewakuacja będzie musiała być dzisiaj kontynuowana także na innych oddziałach i może objąć nawet około 100 pacjentów. Spokój, przynajmniej do końca miesiąca, powinien za to panować w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. - Ordynatorzy zapewnili, że oddziały będą normalnie przyjmować i leczyć pacjentów - powiedziała Anna Kwiecień, wiceprezydent Radomia. Dodała, że lekarze dostaną pieniądze za nadgodziny. Zaproponowano im, że na koniec roku każdy medyk dostanie specjalną premię, uzależnioną od liczby nadgodzin, jakie przepracował. Problemy w radomskich szpitalach rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu, gdy lekarze poinformowali, że wypełnili już kwartalne normy czasu pracy, a nie zgodzili się na podpisanie klauzuli opt-out, wydłużającej ich czas pracy o połowę. Z kolei pracownicy Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu poparli w referendum uchwałę związków zawodowych o przeprowadzeniu strajku. W referendum wzięło udział ponad 850 pracowników szpitala, z czego 93 proc. opowiedziało się za każdą bardziej radykalną formą strajku niż dotychczas. Jak powiedziała Zofia Ożga, przewodnicząca zakładowej "Solidarności", strajk nie przybierze formy szkodliwej dla pacjentów. Głodówka, w której wczoraj udział brało dziewięć osób, nie zostanie przerwana nawet na czas świąt. Protestujący, poza lekarzami i pielęgniarkami, którzy już wcześniej wywalczyli wzrost pensji, domagają się 550 złotych podwyżki, w drodze ustępstw wyrazili też zgodę na restrukturyzację szpitala. Tymczasem dyrekcja twierdzi, że placówki nie stać na podwyżki płac, chyba że lekarze i pielęgniarki zrezygnują z części otrzymanych podwyżek i podzielą się z innymi grupami zawodowymi. Na to trudno jednak liczyć. Protest głodowy rehabilitantów, diagnostyków, techników RTG oraz pracowników administracji trwa od 19 lutego. Jak dotąd nie przyniósł żadnych rezultatów. Krzysztof Losz Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-03-21

Autor: wa