Miasto bez szpitali
Treść
W Radomiu wszystko już gotowe do ewakuacji pacjentów ze szpitali wojewódzkiego i miejskiego. Taka sama operacja była kontynuowana w szpitalu Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie, przygotowywana była ponadto ewakuacja pacjentów w lecznicy w Mielcu. Najtrudniejsza sytuacja jest w Radomiu, gdzie z pracy odeszła wczoraj większość lekarzy ze wszystkich trzech szpitali: wojewódzkiego, miejskiego i psychiatrycznego. Przygotowywana jest ewakuacja najciężej chorych. - Radom został bez szpitala - powiedział wojewoda mazowiecki Jacek Sasin. Poinformował on, że pacjenci (wytypowano już pierwsze 150 osób) trafią najpierw do lecznic położonych niedaleko: w Kozienicach, Lipsku i Iłży. W razie konieczności będzie można ich wywozić do szpitali w województwie łódzkim i w Warszawie. Nie przyjmuje się też nowych pacjentów, od razu są kierowani do innych miast. Choć pojawiła się również iskierka nadziei na zawarcie porozumienia strajkujących lekarzy z dyrektorami, bo negocjacje miały być wznowione. - Albo porozumienie dzisiaj, albo zaczynamy przemieszczanie pacjentów - mówił wczoraj wojewoda Sasin. - Mam nadzieję, że przyjdzie opamiętanie - podkreślił. Zarówno wojewoda, jak i minister zdrowia Zbigniew Religa nie kryli zdumienia z powodu wysokości żądań płacowych radomskich medyków. Minister, przedstawiając oficjalne, złożone na piśmie stanowisko komitetu strajkowego, powiedział, że lekarze chcieli, aby starszy asystent, czyli lekarz z dużym stażem pracy, miał pensję zasadniczą w wysokości 8 tys. 400 zł brutto. Resort wyliczył, że jeśli doliczy się do tego różne dodatki i pieniądze za dyżury wedle propozycji samych lekarzy, to wtedy wynagrodzenie takiego medyka sięgnie 16 tys. zł brutto. Ale i Religa liczy na kompromis. Minister zaapelował do dyrektorów radomskich szpitali, aby przyjmowali do pracy wszystkich strajkujących lekarzy. Związek żąda bowiem gwarancji zatrudnienia, co ma być wstępnym warunkiem ewentualnego cofnięcia wypowiedzeń. Dyrektorzy chcieliby jednak rozmawiać z medykami indywidualnie. Fiasko rozmów w Mielcu Fiaskiem zakończyły się wczorajsze rozmowy lekarzy ze Szpitala Powiatowego w Mielcu z dyrekcją placówki i starostą powiatu mieleckiego. W tej sytuacji dyrekcja szpitala podjęła decyzję o ewakuacji pacjentów. Mają być oni przetransportowani do szpitali w Dębicy, Kolbuszowej i Tarnobrzegu. Wczoraj rano, zgodnie z zapowiedzią, do pracy w jedynym mieleckim szpitalu nie przyszło blisko 80 lekarzy, którym w niedzielę upłynął termin wypowiedzeń. Mimo negocjacji pozostali nieugięci i nie wyrazili zgody na propozycję dyrekcji szpitala, która zgodziła się m.in. podnieść wysokość ich premii z 1000 na 1500 złotych. Jak podkreśla starosta mielecki Andrzej Chrabąszcz, mimo woli porozumienia i daleko idących ustępstw ze strony organu założycielskiego i dyrekcji szpitala związkowcy z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy nie zaakceptowali propozycji. - Została przekroczona granica odpowiedzialności, a nawet ludzkiej przyzwoitości ze strony działaczy związkowych - stwierdził starosta. Oprócz wygaszanych 15 oddziałów wczoraj nieczynne były też przyszpitalne przychodnie, a pacjentów kierowano do innych placówek poza Mielcem. Teraz szpital czeka restrukturyzacja, a to oznacza masowe zwolnienia. Lekarze nie obawiają się jednak o swoją przyszłość. Alternatywą ma być dla nich lepiej płatna praca w NZOZ-ach, a także wyjazdy za granicę. Wywożenie pacjentów było wczoraj kontynuowane w szpitalu Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie. Także w Końskich nie ma porozumienia, podobnie jak w Tychach, skąd również odchodzą lekarze. W kilkunastu szpitalach w całym kraju wciąż toczą się negocjacje, lekarze wrócili do pracy w Gorlicach. Zbigniew Religa podkreślił, że są podejmowane działania, aby zwiększyć pulę pieniędzy dla szpitali i w ten sposób dać dyrektorom fundusze na podwyżki i uratowanie placówek. - Narodowy Fundusz Zdrowia przekaże szpitalom pieniądze za nadwykonania kontraktów za 2006 i 2007 rok - zadeklarował Religa. W pierwszym półroczu do lecznic trafiło w ten sposób ponad 300 mln złotych. W samym Radomiu szpitale mogą dostać z tego tytułu przynajmniej kilkanaście milionów. Poza tym w rządzie trwają prace nad nowelizacją kodeksu pracy. Chodzi o to, aby można było zawrzeć ponadzakładowy układ zbiorowy pracy z lekarzami, który obowiązywałby w całym kraju. To także jeden z postulatów, który od dawna podnosi Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Obecne prawo na zawarcie takiego układu nie pozwala. Krzysztof Losz Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2007-10-02
Autor: wa