Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pełnomocnik pyta: "panie dziennikarzu"...

Treść

- Działając w interesie publicznym, miałem prawo postawić te pytania publicznie - podkreślił dziennikarz "Naszego Dziennika" Wojciech Wybranowski na wczorajszej rozprawie przed Sądem Okręgowym Warszawa Praga, mówiąc o publikacji dotyczącej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz i jej domniemanych kontaktów z gangsterami. Wybranowski stwierdził, że wykazał należytą staranność, pisząc artykuł. - Uznałem, że przy braku odpowiedzi ze strony pani prezydent na postawione przeze mnie pytania, należy je zadać publicznie - argumentował nasz dziennikarz, uzasadniając powstanie artykułu pt. "Gronkiewicz, bank i gangsterzy". Powołując się w nim na relacje uzyskane od biznesmena i gangstera Wiesława Michalskiego ps. "Olsen", stwierdził w nim, że obecna prezydent Warszawy, będąc wówczas szefem NBP, miała zaoferować pomoc w nie do końca legalnym przejęciu jednego z banków przez mafię i kontaktowała się z gangsterami. Gronkiewicz poczuła się zniesławiona tymi stwierdzeniami i pozwała "Nasz Dziennik" do sądu, domagając się przeprosin i zadośćuczynienia. Wybranowski podkreślił, że mimo tego, iż zwrócił się do prezydent stolicy z pytaniami dotyczącymi tej sprawy, nie raczyła ona, mimo że jest funkcjonariuszem publicznym, udzielić mu odpowiedzi. Dlatego też uznał, iż w interesie publicznym leży zadanie ich publicznie w artykule opublikowanym w "Naszym Dzienniku". W trakcie zeznań Wybranowski powiedział, że od chwili rozmowy z Michalskim do czasu publikacji materiału minęło dwa miesiące, które poświęcił na weryfikację tez głoszonych przez "Olsena". Ustalił, na podstawie informacji uzyskanych ze strony przedstawicieli MSWiA, CBŚ i Prokuratury Krajowej, że Michalski jest cennym świadkiem dla organów sprawiedliwości. Potwierdziły się również jego biznesowe powiązania na Dolnym Śląsku. Zwracał się także do NBP, gdzie jednak poinformowano go, że zachowały się tylko protokoły dotyczące bezpośrednich rozmów o sprzedaży Dolnośląskiego Banku Gospodarczego, a brak jest protokołów odnośnie do wcześniejszych negocjacji. W takiej sytuacji zwrócił się do prezydent stolicy, jednak ta odmówiła odpowiedzi, uznając, że nie będzie się ustosunkowywała do relacji jakiegoś gangstera. Ponadto według medialnych informacji, Gronkiewicz nie chciała też zeznawać w kwestii prywatyzacji banków przed komisją śledczą. Dziennikarz podkreślił, że jej odpowiedź mogła mieć wpływ na treść artykułu. Redaktor Wybranowski doświadczył podczas zeznań złośliwości ze strony reprezentującego Gronkiewicz-Waltz adwokata Jerzego Naumana, który wyraźnie starał się wyprowadzić go z równowagi, poprzez kilkakrotne zadawanie tych samych pytań. Zwracał się też do niego "panie dziennikarzu", określając również jego zeznania jako "żenujące". Reprezentująca "Nasz Dziennik" mecenas Krystyna Kosińska zwróciła sądowi uwagę, że Nauman chce zastraszyć świadka, ponawiając pytanie, czy miał świadomość, że jego informatorzy popełniają przestępstwo, ujawniając mu informacje ze śledztwa. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-05-20

Autor: wa