Pierwsza polska pancerka
Treść
Replikę pierwszego polskiego samochodu pancernego - forda TF-B - wozu używanego podczas Cudu nad Wisłą, można było wczoraj podziwiać w Parku Saskim w Warszawie. O odbudowie zabytkowego pojazdu rozmawiamy z Michałem Miazgą ze Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej "Cytadela", które zajmuje się historią wojskowości II Rzeczypospolitej Wojnę 1920 r. kojarzymy z szablą i lancą, ale nie z nowoczesną techniką wojskową. Skąd wzięły się wtedy pojazdy pancerne? - Tak jak wiele innych elementów wyposażenia: ciężarówki, armaty, czołgi, pojawiły się w Polsce tuż po pierwszej wojnie światowej. Wszystkie armie się demobilizowały i miały na sprzedaż uzbrojenie, z czego myśmy skwapliwie skorzystali. Ale z samochodami pancernymi tak dobrze nie było, nikt nam nie chciał ich sprzedać w odpowiednim czasie. W związku z tym inżynier Tadeusz Tański, który odbywał wcześniej praktyki w zakładach Renault, przodujących wówczas w produkcji broni pancernej na świecie, zaprojektował samochód pancerny na bazie bardzo wówczas popularnego wozu - forda T. W ciągu dwóch tygodni po zrobieniu projektu powstał prototyp. Został przetestowany, a po miesiącu już Pierwsza Kolumna Lekkich Samochodów Pancernych była w boju. Tempo iście zawrotne! Czy dużo powstało takich pojazdów? - Wyprodukowano 16 pancernych fordów. Walczyły w ramach jednej formacji? - Z tego, co wiadomo, utworzono dwie kolumny lekkich samochodów pancernych. Pierwsza kolumna walczyła na północ od Warszawy, w 5. Armii gen. Władysława Sikorskiego. Po Cudzie nad Wisłą część tej armii łącznie z dowódcą i fordami została przerzucona na Wołyń, tam odbył się słynny zagon pancerno-motorowy na Kowel. Proszę sobie wyobrazić: rok 1920, a polska armia wystawia w pełni zmotoryzowany oddział! Jak nasz ford TF-B prezentuje się na tle podobnych pojazdów w innych armiach? - Pod paroma względami jest to pojazd "naj". Najlżejszy - wtedy pojazdy pancerne ważyły 4-5, a nawet 8 ton, co oczywiście bardzo ograniczało im możliwość poruszania się po słabych drogach i drewnianych mostach, natomiast ford TF-B ważył tylko 1300 kg. Był to samochód o stosunkowo grubym opancerzeniu. Dowódcy wspominają, że po dwóch miesiącach walk nie było ani jednej przestrzeliny od kuli karabinowej. A więc bardzo dobra skuteczność pancerza. Dalej - ogromna prostota konstrukcji. Inżynier Tański wykorzystał jako podwozie forda T, a pancerne nadwozie zbudował z niemieckich tarcz okopowych. Bardzo nowoczesny był też układ samego pojazdu, który posiadał obrotową wieżę - wówczas tylko ok. 30 proc. wozów miało to powszechne dziś rozwiązanie. Ford TF-B posiadał też opony pneumatyczne zabezpieczone przed przestrzelinami. To świadczy o wysokiej wiedzy i umiejętnościach osób zaangażowanych w prace konstrukcyjne? - Inżynier Tański naprawdę błysnął. Miał do dyspozycji minimum materiału, bardzo mało czasu, prymitywne warunki, a stworzył pojazd, który swobodnie konkuruje z najbardziej nowoczesnymi wozami z tamtego czasu, np. z brytyjskim Rolls-Royceem. Jak przebiegała rekonstrukcja pierwszego polskiego samochodu pancernego? - Prace ruszyły na początku 2006 r. Najpierw zbieraliśmy dokumentację, zdjęcia, znaleźliśmy m.in. bardzo cenną rzecz - rysunek techniczny podpisany przez inż. Tańskiego. Na tej podstawie odtworzyliśmy dokumentację wykonawczą. Potem przyszedł czas pracy w stali, zakupiliśmy arkusze blachy o odpowiedniej grubości i zaczęliśmy budować nadwozie. Później wzięliśmy się za podwozie. Okazało się, że oryginalne, takie samo, jakie wykorzystał inż. Tański, można sprowadzić z Kanady. Zostało ono poddane renowacji, a następnie zamontowano na nim pancerny kadłub z obrotową wieżą. Na pewno wielu miłośników historii i techniki zechce obejrzeć zrekonstruowaną przez Pana i kolegów pancerkę - wspaniałe świadectwo naszej myśli technicznej. Gdzie pojazd będzie eksponowany? - Zależy nam, żeby ford TF-B nie tylko z zewnątrz wyglądał jak oryginalny, ale pragniemy także odtworzyć w pełni jego wnętrze oraz uruchomić go. Dopiero gdy te wszystkie prace się zakończą, poszukamy godnego miejsca do prezentacji. Być może będzie to Muzeum Techniki w Warszawie. Dziękuję za rozmowę. Małgorzata Rutkowska "Nasz Dziennik" 2007-08-16
Autor: wa