Porozumienie, ale za późno?
Treść
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Radomiu rozpocznie dzisiaj normalne przyjmowanie pacjentów na czterech oddziałach, którym jeszcze przed świętami groziło zamknięcie: dwóch wewnętrznych, neurologicznym i ginekologiczno-położniczym. To efekt porozumienia, jakie udało się osiągnąć dyrekcji placówki z lekarzami. Małe są jednak szanse, aby na nowo uruchomić dwa zlikwidowane oddziały: chirurgiczny i onkologiczny. Negocjacje z lekarzami trwały w piątek do późnych godzin wieczornych. Lekarze podpisali zgodę na klauzulę opt-out, co oznacza, że mogą pracować nie 48, ale nawet 72 godziny tygodniowo. W zamian dostaną 20-proc. dodatek nocny. - To pozwoli funkcjonować szpitalowi w normalnym trybie - nie kryła zadowolenia Luiza Staszewska, dyrektor WSS. Gdyby nie udało się w piątek osiągnąć kompromisu, wtedy likwidacja groziłaby trzem kolejnym oddziałom, co zapowiadał wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. - Mamy kompromis, który nie jest satysfakcjonujący dla obu stron, ale pozwoli działać szpitalowi - przyznał Julian Wróbel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w radomskiej placówce. Nie krył on jednocześnie, że wpływ na rozmowy miał swoisty szantaż, jakiemu poddawano lekarzy. To oni byli obwiniani o to, że na oddziałach nie można wyznaczyć medyków na dyżury, że zagrożone jest zdrowie i życie pacjentów oraz egzystencja szpitala, a tymczasem, jak podkreślał Julian Wróbel, za tę sytuację odpowiadają władze, które nie przygotowały się do wejścia w życie nowych unijnych przepisów o czasie pracy lekarzy. W szpitalu wojewódzkim w Radomiu już w połowie marca lekarze wypracowali kwartalne normy czasu pracy i na części oddziałów odmówili przychodzenia do pracy do końca tego miesiąca. Dyrektor chciała, żeby podpisali klauzulę opt-out, ale propozycje finansowe z tym związane nie były dla nich satysfakcjonujące. Dyrektor Luiza Staszewska zapowiedziała, że niezwłocznie wystąpi do wojewody o przywrócenie zlikwidowanych w czwartek oddziałów chirurgii i onkologii. Nawet jeśli wojewoda cofnie swoją decyzję, to i tak nie wiadomo, czy te jednostki zaczną na nowo działać. Narodowy Fundusz Zdrowia zapowiada bowiem, że nie przywróci na nowo kontraktu dla szpitala na te oddziały, bo one "dla NFZ nie istnieją". Gdy wojewoda wykreślił oddziały, Fundusz od razu podjął decyzję o zerwaniu kontraktu, a pieniądze, które miały trafić do WSS w Radomiu, postanowił przekazać innym placówkom. NFZ mógłby rozpisać nowy konkurs, ale to też nie wchodzi w rachubę. Fundusz przekonuje, że radomska placówka ma bardzo słabą wiarygodność, bo nie wypełniła kontraktu, a przerwała leczenie pacjentów na chirurgii i onkologii. Z tego powodu dostałaby ujemne punkty i odpadłaby z konkursu. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że wiele będzie zależało od decyzji Ministerstwa Zdrowia, które może znaleźć prawny sposób na wyjście z tej patowej sytuacji. - Przecież dotąd nie było w Polsce takiej sytuacji, aby wojewoda likwidował oddziały, a NFZ zabierał szpitalowi część pieniędzy z kontraktu. Traktujemy to raczej jako ostrzeżenie dla innych szpitali i lekarzy, żeby nie próbowali wymuszać na dyrektorach większych podwyżek - usłyszeliśmy od jednego z radomskich parlamentarzystów, który zapowiedział interwencję w tej sprawie u minister zdrowia Ewy Kopacz, zresztą także posła na Sejm z okręgu radomskiego. - Mamy pomysł na wybrnięcie z tej sytuacji, ale nie chciałbym zdradzać szczegółów przed spotkaniem z panią minister - dodał. Tymczasem lekarze z chirurgii i onkologii mają na razie pracować w szpitalnych przychodniach specjalistycznych oraz na oddziale ratunkowym. W podobny sposób zostaną zagospodarowani inni pracownicy. Dyrektor Staszewska liczy cały czas na to, że jednak chirurgia i onkologia zostaną przywrócone, a wtedy wszyscy lekarze i pielęgniarki wrócą do swoich dawnych miejsc pracy. Krzysztof Losz "Nasz Dziennik" 2008-03-25
Autor: wa