Powtórka afery Rywina?
Treść
Zatrzymanie generała Gromosława C. może rodzić szereg refleksji nad stanem polityki w Polsce. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to porównanie do tzw. afery Rywina. Pamiętajmy, że C. należy do czołowego grona środowisk dawnych służb, które w sposób zasadniczy kształtowały przemiany polityczne przy okazji Okrągłego Stołu i później. Postać generała od 1972 r. nieustannie była związana ze służbami specjalnymi PRL. Jako tzw. pozytywnie zweryfikowany w 1990 roku C. pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, a więc miał też przemożny wpływ na bieg zdarzeń w kraju. To on m.in. był zamieszany w walkę polityczną w kontekście oskarżeń szpiegowskich przeciwko Józefowi Oleksemu (oskarżenia o współpracę z wywiadem rosyjskim). Wpływ na bieg zdarzeń C. starał się zachować, funkcjonując w sferze gospodarczej, zasiadając chociażby w różnych radach nadzorczych kluczowych spółek (BRE Bank, PZL Mielec czy PLL LOT itp.). Z polityki nigdy nie zrezygnował. Jak donosiły media, C. chwalił się, że jako człowiek dawnych służb stał chociażby u początku tworzenia Platformy Obywatelskiej.
Można zatem śmiało powiedzieć, że mamy do czynienia z człowiekiem reprezentującym tych, którzy mienią się reżyserami polskiego życia politycznego. Kto zatem ośmielił się go zaatakować? Wszak atakujący muszą sobie zdawać sprawę, że jest to atak na całą grupę niezwykle mocno umocowanych ludzi. Dlatego pozwoliłem sobie na porównanie obecnej sytuacji do afery Rywina. Uderzenie bowiem wówczas Adama Michnika w Rywina uruchomiło lawinę zdarzeń (cała masa afer korupcyjnych) ujawnianych raz za razem. Podobieństwo do ówczesnych wydarzeń polega również na tym, że wówczas stało się to w sytuacji monopolu władzy jednej formacji: niegdyś było to SLD, dziś PO. Pojawia się tylko pytanie, czy uderzenie w C. wyszło od środowiska Tuska (wszak premier ma decydujący wpływ na CBA), a może Schetyny lub SLD. Tak czy inaczej C. musiał się narazić, ujawniając tajemnice powołania do życia Platformy, i nie tylko.
Oficjalnie podawany motyw aresztowania Gromosława C. ujawnia po raz kolejny skalę upadku naszego życia gospodarczo-politycznego. Otóż generała zatrzymano, oskarżając go o korupcję w procesie prywatyzacji w latach 1994-2004. Nie można ukrywać, że był to niezwykle intensywny proces wyprzedaży majątku narodowego. Chodzi nade wszystko o prywatyzację grupy energetycznej - tzw. Grupy G8. Pisze się o tym, że "sprawa jest rozwojowa" i że może dotyczyć wielu innych osób znanych z życia politycznego. Jeśli tak się stanie, to możemy się spodziewać potężnej wojny na górze, porównywalnej tylko do mafijnych wojen znanych nam najbardziej z gangsterskich filmów amerykańskich.
Na koniec warto sobie zadać pytanie, dlaczego aż do dziś (ponad 20 lat po upadku komunizmu) mamy do czynienia z tak potężnymi aferami ludzi wywodzących się z PRL. Odpowiedź jest prosta: dlatego, że nigdy w sposób ostateczny nie rozliczyliśmy się z komunizmem, a poprzez ten brak rozliczenia przenieśliśmy całą patologię okresu komunizmu na tzw. III Rzeczpospolitą.
Mieczysław Ryba
Nasz Dziennik Piątek, 25 listopada 2011, Nr 274 (4205)
Autor: au