Sentyment do komuny
Treść
Koalicja Platformy Obywatelskiej z Lewicą w Radzie Warszawy blokuje wszelkie inicjatywy zmierzające do wyeliminowania komunistycznych patronów ulic w stolicy. Radni zasłaniają się kosztami, które muszą ponieść mieszkańcy po uchwaleniu takich zmian. Dlatego klub radnych PiS przygotował projekt uchwały przewidujący przeniesienie tych wydatków na miasto. Zainicjowana w zeszłym roku przez prezesa IPN Janusza Kurtykę akcja zmierzająca do eliminacji przez samorządy komunistycznych patronów ulic także w Warszawie natrafiła na mur niezrozumienia. Kurtyka wskazywał, że nadal w stolicy istnieją takie nazwy ulic jak: Armii Ludowej, Dąbrowszczaków, Generała Waltera, Związku Walki Młodych, czy mniej znanych "bohaterów" komunistycznych: Teodora Duracza, Aleksandra Kowalskiego, Zygmunta Modzelewskiego, Henryka Raabego, Wincentego Rzymowskiego, Juliusza Rydygiera, Henryka Świątkowskiego. Na nic się zdały argumenty, że nazwy te wciąż utrwalają tezy propagandy politycznej z okresu prowadzonej w okresie PRL indoktrynacji społeczeństwa i faktycznie siłą rzeczy stanowią wyraz lekceważenia pamięci ofiar totalitaryzmów oraz braku szacunku dla dorobku walki Polaków o wolność obywatela i niezawisłość państwa w XX wieku. Reprezentujący postkomunistyczną Lewicę wiceprzewodniczący Rady Warszawy Marek Rojszyk w odpowiedzi na ten apel skierowanej do IPN zupełnie nie zrozumiał problemu. "Uprzejmie proszę o zweryfikowanie danych zawartych w piśmie i przekazanie rzetelnej informacji na temat proponowanych zmian ulic, zgodnej z istniejącym stanem faktycznym" - napisał do prezesa IPN, sugerując, że samorząd stolicy jakoby uporał się już z pozostałościami komunistycznego nazewnictwa. - Nasze inicjatywy dotyczące zmian nazw ulic są torpedowane przez koalicyjną większość - tłumaczy sekretarz klubu radnych PiS Michał Grodzki. - Radni PO - Lewicy są w ogóle przeciwni jakimkolwiek zmianom - podkreśla. Dodaje, że wnioski jego klubu nie mogą się przebić w podkomisji ds. nazewnictwa, której jest członkiem. - Trójka naszych radnych w podkomisji nie natrafia na zrozumienie - ubolewa. Według Grodzkiego, w tej sytuacji ważne są inicjatywy oddolne, mieszkańców poszczególnych osiedli, organizacji społecznych, które będą się domagały zmian w nazewnictwie. Wskazuje, że z taką inicjatywą wystąpiło niedawno Forum Młodych PiS, domagając się zmiany nazwy ulicy na Zaciszu, której patron faktycznie był przestępcą. Rzecznik prasowy Rady Warszawy Sławomir Paszkiet dostrzega wagę problemu, ale jednocześnie wskazuje na kwestię kosztów, które po takich zmianach muszą ponosić mieszkańcy danych ulic. Wskazuje, że co prawda koszt wymiany dowodów ponosi Skarb Państwa, ale już inne dokumenty należy wymienić na własny rachunek. Dodaje, że według wyliczeń jednej z radnych jest to kwota sięgająca nawet 600 złotych. Dlatego też klub radnych PiS chce, aby to miasto poniosło koszty związane ze zmianą nazw ulic. Jak poinformował nas Grodzki, do Rady trafił już projekt stosownej uchwały. Jest szansa, że będzie ona rozpatrywana na najbliższym posiedzeniu Rady. Akcja IPN trawa już od roku, ale niestety dotychczas przyniosła znikome rezultaty. Władze samorządowe prezentują całkowite niezrozumienie problemu eliminacji komunistycznego nazewnictwa, zasłaniając się najczęściej kosztami i niechęcią mieszkańców. Dotychczas na mniej więcej 100 listów z apelem pozytywnie odpowiedziało jedynie kilka samorządów. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-11-03
Autor: wa