Szczuka i Biedroń indoktrynowali młodzież
Treść
Pod okiem działaczy proaborcyjnych i progejowskich uczniowie dwóch warszawskich szkół dyskutowali o prawach kobiet, mniejszości religijnych i seksualnych. Mowa o Festiwalu Praw Człowieka, który odbył się na terenie Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia oraz Gimnazjum nr 20 im. Bohaterów Olszynki Grochowskiej pod hasłem "Otwórz oczy". Patronat honorowy nad imprezą objął warszawski magistrat.
- Pragniemy, aby festiwal stał się miejscem dyskusji, możliwością wymiany poglądów, a przede wszystkim porównania stereotypów z rzeczywistością - deklarują organizatorzy na stronie internetowej imprezy. Początkowo miał się on odbyć w LXXXI LO im. A. Fredry na warszawskim Muranowie. Jednak do tego nie doszło, gdyż dyrektor placówki Joanna Kaleta nie zgodziła się na dyskusję poświęconą mniejszościom seksualnym. Przeciwni byli także rodzice.
Ostatecznie jednak grupie uczniów tej szkoły udało się otrzymać wsparcie innych stołecznych placówek - Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia oraz Gimnazjum nr 20 w Warszawie. Festiwal odbył się na ich terenie 4 i 5 grudnia. Piotr Laskowski, dyrektor liceum humanistycznego, nie chciał nam jednak wytłumaczyć, dlaczego wyraził na to zgodę. Jednak jak podkreśla sekretariat szkoły, "dzieci wystąpiły z taką inicjatywą, a u nas się zwraca uwagę na to, czego dzieci sobie życzą. To jest taka szkoła". Jednym z głównych organizatorów imprezy był uczeń LXXXI LO im. A. Fredry Grzegorz Janiczak, który na stronie internetowej festiwalu przedstawia się jako "działacz, feminista, ateista, wywrotowiec (...)". Deklaruje też, że skonstruuje wielką bombę, która zniszczy wszelkie zło i wyrządzane na ziemi krzywdy. Angażuje się także w programy dotyczące ubóstwa, homofobii, równouprawnienia, rasizmu, nazizmu i antysemityzmu w Polsce.
Zdaniem dr Anny Petkowicz z Instytutu Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, fakt, iż władze szkoły przystały na tego rodzaju imprezę, świadczy o tym, że mamy do czynienia ze swoistą pajdokracją, która jest efektem tzw. bezstresowego wychowania.
- Szkoła nie może realizować wszystkiego, czego zażyczą sobie uczniowie. Szkoła ma nie tylko uczyć, lecz także wychowywać, a to oznacza stawianie wymagań, a nie spełnianie zachcianek - komentuje Petkowicz.
Patronat honorowy nad imprezą objął warszawski ratusz, który twierdzi, że pomógł "jedynie" w kolportażu do szkół plakatów informujących o imprezie oraz portal internetowy "Ogród wolności", na stronach którego można znaleźć szereg artykułów o treści antykatolickiej. Wsparcia udzieliła też Fundacja Inna Przestrzeń (FIP) ale i w tym wypadku chodziło "jedynie" o kolportaż plakatów i ulotek. Warto jednak podkreślić, że organizacja ta współtworzyła m.in. projekt edukacyjny skierowany do młodzieży warszawskich szkół ponadpodstawowych dotyczący mniejszości żydowskiej i niemieckiej w przedwojennej Warszawie. Ani ratusz, ani fundacja nie były nam w stanie wyjaśnić, skąd się wzięły pieniądze na opłacenie druku materiałów informacyjnych. Podkreślono jedynie, że wszyscy zaangażowani pracowali na zasadzie wolontariatu, a wynagrodzenia nie otrzymali nawet prelegenci. Cała sprawa bulwersuje radnych warszawskiego ratusza.
- Oburza mnie, że pod pozorem obrony praw człowieka obecne władze miasta uczestniczą w propagowaniu idei sprzecznych z tym hasłem. Najłatwiej jest to robić w szkołach, bo młode umysły chłoną wszelkie przekazywane im treści, również te szkodliwe. Lepiej byłoby, gdyby ratusz zajął się biednymi mieszkańcami stolicy, którzy nie mają za co zapłacić czynszu - ocenia Marek Makuch, radny PiS.
W ramach imprezy miały miejsce debaty o poszanowaniu praw człowieka w Chinach i na Białorusi, były też pogadanki o "prawach kobiet i osób homoseksualnych". Została zorganizowana także "żywa biblioteka", czyli bezpośrednie rozmowy uczniów z przedstawicielami tzw. mniejszości narodowych, etnicznych i seksualnych.
Wystąpiły osoby grające role: Żyda, geja, lesbijki, matki wielodzietnej rodziny, feministki czy kobiety z dredami. Zaprezentowano także filmy gejowskie i lesbijskie. W spotkaniach z młodzieżą wzięły udział takie "autorytety moralne", jak Robert Biedroń z kampanii Przeciw Homofobii, który przekonywał młodzież o konieczności poszanowania praw par homoseksualnych do zawierania związków partnerskich i adopcji dzieci. Z kolei Kazimiera Szczuka, feministka i publicystka "Gazety Wyborczej", mówiła o prawach kobiet w kontekście prawa do aborcji.
Zdaniem dr. Wiesława Poleszaka z Zakładu Psychoprofilaktyki i Pomocy Psychologicznej Wyższej Szkoły Ekonomii i Innowacji w Lublinie, mówienie o tolerancji jest tylko pretekstem. Tak naprawdę chodzi tu bowiem o propagowanie rozwiązłości i demoralizację młodzieży. - Mamy tu typowy przykład wykorzystywania młodzieńczego buntu do kreowania pewnej ideologii rozwiązłości i śmierci. Mówi się tu o prawach człowieka, ale czy jest tym aborcja, która jest zaprzeczeniem podstawowych praw człowieka? Czy ktoś tu nie uprawia swoistej demagogii? - dywaguje Poleszak.
Czy Festiwal Praw Człowieka wpisze się na stałe w kalendarz warszawskich imprez? Na pewno będą o to zabiegać organizatorzy, którzy podkreślają, że zamierzają zorganizować kilka mniejszych "wydarzeń" w kilkunastu warszawskich szkołach, gdyż "szkoła jest najodpowiedniejszym miejscem do mówienia na temat praw człowieka, niezależnie od tego, czy dyskusja będzie się toczyć wokół problemu homoseksualizmu, feminizmu czy aborcji". - Dziwna konkluzja, pierwsze słyszę o takiej roli szkoły. Myślałam, że szkoła powinna przede wszystkim odpowiedzialnie uczyć. Może zamiast takich dyskusji należałoby wprowadzić więcej godzin języka polskiego czy matematyki - ironizuje Elżbieta Witek z sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-12-09
Autor: wa