Przejdź do treści
Przejdź do stopki

XVII Festiwal Mozartowski w Warszawie

Treść

W warszawskim kościele seminaryjnym przy Krakowskim Przedmieściu - jak już informowaliśmy - odbywają się koncerty muzyki religijnej w ramach trwającego obecnie XVII Festiwalu Mozartowskiego zorganizowanego przez Warszawską Operę Kameralną. Podczas koncertu, który odbył się 9 lipca, wykonana została "Wielka" Msza c-moll Wolfganga Amadeusza Mozarta z udziałem wybitnych solistów: Marty Boberskiej i Anny Radziejewskiej (soprany), Leszka Świdzińskiego (tenor), Rafała Siwka (bas) oraz Chóru i Orkiestry Warszawskiej Opery Kameralnej pod dyrekcją Ryszarda Zimaka. "Wielka" Msza c-moll jest utworem niedokończonym, brak w niej końcowego ogniwa cyklu - Agnus Dei, natomiast w Credo, które tak jak Gloria miało być zbudowane z kilku samodzielnych części, są tylko dwie początkowe; brak muzyki do sporego fragmentu liturgicznego tekstu, począwszy od słów "Crucifixus etiam pro nobis" (Ukrzyżowany również za nas). Pomimo braku tych części "Wielka" Msza c-moll uważana jest za arcydzieło, w którym geniusz Mozarta wzbił się na wyżyny mistrzostwa. Po dziś dzień biografom kompozytora nie udało się ustalić, dlaczego nie dokończył on tak genialnego dzieła. Wolfgang Amadeus Mozart (1756-1791) zaczął pisać Mszę c-moll w lecie 1782 roku w Wiedniu i to nie na zamówienie, lecz z wewnętrznej potrzeby, a także jako spełnienie przyrzeczenia. Przyrzekł bowiem, że napisze mszę, jeśli Konstancja Weber, nieakceptowana w roli synowej przez jego ojca (matka Mozarta już wówczas nie żyła), zostanie jego żoną i będzie mogła razem z nim przyjechać do rodzinnego domu w Salzburgu. Ślub z Konstancją odbył się w sierpniu 1782 roku w Wiedniu. Rok później Mozart wraz z żoną przyjechał w odwiedziny do ojca, przywożąc z sobą partyturę nieukończonej jeszcze Mszy c-moll. W Salzburgu kontynuował komponowanie dzieła i doprowadził do jego wykonania w kościele św. Piotra, z udziałem Konstancji jako wykonawczyni partii sopranowej. W "Wielkiej" Mszy c-moll niezwykłym kunsztem odznaczają się solowe partie wokalne wymagające od wykonawców prawdziwej wirtuozerii. Marta Boberska z wielką finezją i mistrzostwem śpiewała pełne liryzmu i ornamentyki partie sopranowe w Kyrie i Et incarnatus est, tworząc z tej ostatniej części prawdziwą kreację wespół z trzema instrumentami koncertującymi (flet, obój, fagot) na tle dyskretnie towarzyszących instrumentów smyczkowych i pozytywu (Krzysztof Marosek). Doskonale śpiewała Anna Radziejewska w Laudamus, bardzo pięknie wykonany był duet dwóch sopranów Domine, tercet Quoniam (dwa soprany i tenor - Leszek Świdziński) czy kwartet w końcowym Benedictus (z Rafałem Siwkiem śpiewającym partię basową). Wspomnieć należy także o kunsztownych, szeroko rozbudowanych 4-, 5- i 8--głosowych partiach chóralnych wymagających od chórzystów profesjonalnych umiejętności wokalnych. Przygotowany przez Wandę Tchórzewską Chór Warszawskiej Opery Kameralnej, wzmocniony przez studentów Dyrygentury Chóralnej Akademii Muzycznej, śpiewał je z ogromną precyzją rytmiczną i staranną dykcją, piękną, wyrównaną barwą, a przy tym bardzo ekspresyjnie. Na szczególne uznanie zasługuje wykonanie błagalnego w nastroju Kyrie i niezwykle dramatycznego, przeznaczonego na dwa 4-głosowe chóry Qui tollis. (Miał rację Alfred Einstein - biograf Mozarta, wybitny znawca jego twórczości, że Qui tollis było najwyraźniej inspirowane wyobrażeniem Zbawiciela podążającego pod brzemieniem krzyża na Golgotę). Mój szczery zachwyt wzbudziło wykonanie kunsztownych fragmentów polifonicznych: czterogłosowej fugi Cum Sancto Spiritu i podwójnej fugi Osanna przeznaczonej na dwa chóry czterogłosowe. Ryszard Zimak prowadził dzieło w wielkim skupieniu, a zarazem bardzo ekspresyjnie, dając dowód kompetencji i doskonałego wyczucia stylu Mozartowskiego. Wykonanie "Wielkiej" Mszy c-moll KV 427 było dla słuchaczy głębokim przeżyciem. Także dla piszącej te słowa. Maria Wacholc "Nasz Dziennik" 2007-07-11

Autor: wa